Ze znalezieniem dobrej roboty jest podobnie jak z igłą w stogu siana (nie mówiąc o robocie w zawodzie). Jak ktoś jest naprawde zajebisty w czymś na studiach, to już wtedy zostaje wyławiany przez konkretną firme która bd. mu sponorowała różne wyjazdy na szklenia i inne pierdoły a do tego dadzą mu ze 3- 4tys zeby wpadł na kilka godzin żeby nabierał powoli jakiegoś doświadczenia (praca oczywiście nie może wadzić ze szkoła)... a potem tylko świetlana przyszłość jak ktoś głupi nie jest.

Reszta studenciaków musi nakurwiać po 100 CV'łek i Listów motywujących tygodniowo. Oczywiście na każde stanowisko jest po 10 chętnych minimum z czego i co jest jeszcze bardziej oczywiste każdy ma mieć minimum 10lat doświadczenia !
Jak juz sie taki chujek odezwie do Cb. to albo napierdalasz za minimalną krajową jak murzyn, albo za darmo bo `muszą cie sprawdzić` : )))).

Takie kurwa życie- jak samego sie czegoś nie otworzy, albo nie zapierdoli- ciężko bedzie sie dorobić )).
Ja powoli zastanawiam sie czy nie związać przyszłości z Lotosem (tam jak ktoś jest ogarnięty naprawdę jest ciągnięty do góry).
Ale to tylko gdybanie...
Jeszcze dobrze jest wkręcić sie po zanajomości
... a jak nie to nakurwiaj CV'łki dalej ;P albo napisz program ktory sam bd wysyłał